Zanim znajdą, życia we mnie tyle co w truskawkach

Nie zachwycam się wieczorami, herbatą czy kawą. Mechanicznie zaparzam którąkolwiek i piję niejedną w półlitrowym kubku jednego dnia. Czasem nie piję wcale, nie pamiętam o tym, jak pyszne są obie. Nie odczuwam błogości zawinięta w koc podczas czytania książki przy ciepłym świetle lampki nocnej. Nie piszę z uporem maniaka, nie rysuję, nawet nie myślę. Czas płynie, lecz nie pytajcie co wtedy robię. Sama nie wiem. Z utęsknieniem wypatruję weekendu, kiedy zawsze się zawodzę, a nigdy nie wypoczywam. Ponoć piszę za długie zdania. Wszystko rozwlekam, przepatruję wielokrotnie, rozciągam, dostrzegam każdą rysę. Szukam sensu i radości w czymkolwiek, a nic nie potrafi zadowolić mnie samej na dłużej, niż kilka minut.  Nie jestem nieszczęśliwa, wyprana całkowicie z emocji. Zwyczajnie zszarzałam, zupełnie nie można mnie odróżnić od burego krajobrazu za oknem. Kryję się za ogromnym płaszczem, swetrami i jedyne co robię to obserwuję. Niektórzy tworzą sobie weselszą rzeczywistość w środku, gdy już opuszczą progi świata, w którym żyją. Nie mam motywacji, by się oszukiwać, męczyć, starać. Nie interesują mnie wesołe wieczory, ani wieszanie lampek. Jakby miało to cokolwiek zmienić. Gdybym mogła, zamknęłabym wszystko w pudłach, do których wcale bym nie zaglądała, pozbyła się kolorów, zbędnych rzeczy, wspomnień, emocji, oczekiwań, zawodów i presji. Nie potrafię się uspokoić, stwierdzić czegokolwiek jednoznacznie. Nie posiadam wyznaczonych celów, nie wiem co chcę skorygować, co pielęgnować w sobie. Stoję, a obok mnie biegają zafrasowani ludzie. Ogarnął ich szał kupowania prezentów, ocieplania klimatu, wybierania choinek. Temat sukienki studniówkowej zdecydowanie jest na pierwszym miejscu wśród wszystkich maturzystek. A dla mnie wyjście do galerii jest jak wstąpienie do jaskini lwa. Śmieszą mnie dywagacje na temat mody i trendów. Za wiele czasu poświęciłam na czytanie tego, powielania schematów, powtarzania jak mantrę. Jakby wszystkie one leżały na sinusoidzie i powtarzały się wciąż i wciąż. Wydajemy fortunę, by pięknie wyglądać, a jedyne co to zapamięta to aparat fotograficzny. Bawmy się dobrze w gronie przyjaciół, tego tylko nie zapomnimy. 
Dlatego właśnie siedzę i czekam na piątek, gdy bez niczyjej ingerencji znowu zawalczę o spokój i powiew świeżości, które rzucą trochę światła na to wszystko. A jedyne czego obecnie chcę, to żeby było mi ciepło.


Bo bez przerwy, cholera, marznę.






Komentarze

  1. Na uczucie zimna dobry jest sen. Niestety nie jest dobry na przygotowania do matury..

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz