The end.

A jeszcze w czerwcu.. 


Nie słyszałam ostatniego dzwonka, nie uciekłam nie oglądając się za siebie ze świstkiem w ręku. Wróciłam w te mury jeszcze tego samego dnia nie myśląc, że wrócę tam za dwa miesiące ścigając się z czasem i odliczając nawet sekundy. Patrzyłam na zadowolone twarze osób schodzących po schodach i uśmiechających się na pożegnanie, to ostateczne, definitywne. Wiem, że już niedługo czeka mnie pełna mobilizacja, jeżeli chcę do nich dołączyć nie poddając się na samym starcie. Nigdy nie jest tak łatwo, a ambicja szepcze złowieszczo. Coś w mojej psychice nie pozwala mi rozwijać pasji i umiejętności z zaangażowaniem zastępując to zniechęceniem. Pożegnajmy szkodliwą lekkomyślność we mnie, proszę. 






Komentarze